Gdy nastaje weekend, z tygodnia na tydzień jestem coraz bardziej zdziwiona jego kruchością. Lekkością bytu. Niefrasobliwością. Po tygodniu zapełnionym od świtu (a w zasadzie na długo przed) do głębokiej nocy chciałoby się zrobić coś dla siebie. Leniwego, niespiesznego. Jednocześnie, żeby utrzymać psychikę w dobrej formie, planujemy odgruzować to, co spiętrzyło się na bieżąco nie ogarniane. W tym równaniu dwa do dwóch daje osiemnaście. Nie ma szans nadgonić i w tym samym czasie zwolnić, trzeba wybrać.
Ludzie mówią mi, że robię za dużo, ale ja nie narzekam. Oceniam, podsumowuję, bo wówczas łatwiej o analizę w przekroju. Mogłabym zdecydować się na machanie nóżką, lecz nie leży to w mojej naturze. Rozumiem, że inni mogą mieć odmienne potrzeby, ale wiem też, że jest cienka granica między odpoczynkiem w celu regeneracji, przyjemnością nicnierobienia, a zwykłym lenistwem. Wolę podzielić dzień i spróbować dopasować swoje możliwości do jego specyfiki. Świetnie mi się pracuje przez godzinę-dwie od szóstej rano i późnym popołudniem, kiedy pogoda nie ma już na mnie wpływu. Gdy nie mam wyjścia, robię przerwy na coś ciekawego, ale nieskomplikowanego. Powtarzalne czynności nie potrzebują skupiać energii mózgu, raz zaprogramowane odtwarzane są taśmowo. Różne znajdziecie sposoby na reset, moimi są m.in.: krojenie/siekanie, układanie, robienie na drutach/szydełkowanie, czytanie, zapisywanie ku pamięci ważnych treści, a nawet… prasowanie. Każda z tych czynności jest rytmiczna, ma swoje niezmienne tempo. Nie dość, że stanowią dla mnie formę relaksu, to jeszcze są pożyteczne.
Pokrojenie jabłka w cienkie plasterki i ułożenie ich na kruchym spodzie nie było wyzwaniem, tylko okazją do sjesty dla głowy zmęczonej jakąś inną powtarzalnością. Bo nie to atrakcyjne, co nie wymaga intensywnego myślenia, tylko to, co nie staje się obowiązkiem, rutyną, normą w swojej nijakości.
KRUCHY JABŁECZNIK Z MASŁEM ORZECHOWYM
- 330 g mąki pszennej (lub zmielone orzechy włoskie w proporcji 1/3 w stosunku do mąki*)
- 1 jajko
- 3 łyżki cukru pudru (najlepiej trzcinowego)
- 200 g (kostka) zimnego masła
- Zimne masło pokroić w kosteczkę.
Do miski przesiać mąkę, dodać masło, rozdrobnić palcami małe kawałki jak byście chcieli rozetrzeć je opuszkami palców. Dodać cukier puder i jajko. Cukier puder można wsypać w pierwszym etapie razem z mąką, ale po dodaniu jajka i rozpracowywaniu całości ciasto może kleić się do rąk. Dzięki tej kolejności unikniecie bałaganu w kuchni.
Zagnieść szybko ciasto i odstawić do schłodzenia, najlepiej na co najmniej pół godziny do zamrażalnika lub co najmniej godzinę do lodówki. Po wyjęciu warto je rozwałkować i włożyć do formy (albo wylepić ręcznie kawałkami), a następnie ponakłuwać widelcem, żeby powietrze miało ujście (i z powrotem włożyć razem z blaszką do lodówki do czasu, aż będzie potrzebne).
*Do pojemnika z miarką wsypuję zmielone w młynku do kawy orzechy do wysokości 1/3 odmierzonej porcji, więc z pewnością nie jest to równe 100 g orzechów, ale nie ma to większego znaczenia. Zagniecione i odleżane w zimnie ciasto i tak będzie kruchutkie, jak każdy mój weekend.
- 3 jabłka do ułożenia płatków na cieście
- sok z cytryny
- 2 duże jabłka do zesmażenia
- 200 g masła orzechowego
- 2 łyżki dżemu z kwaśnych owoców (np. porzeczkowego)**
- opcjonalnie: 1-2 łyżki cukru, pół łyżeczki masła
Dwa jabłka obrać, usunąć gniazda nasienne, pokroić w kostkę. Przełożyć do rondelka, zagotować i zostawić na niewielkim ogniu do odparowania nadmiaru płynu. Kwaśne jabłka można dosłodzić, a całość doprawić niecałą łyżeczką masła, jeśli masa jabłkowa podczas gotowania pieni się. Gdy masa ma już w miarę zwartą konsystencję, a kawałki jabłek całkiem się jeszcze nie rozpadły, należy dodać masło orzechowe i cały czas mieszając na małym ogniu doprowadzić do jego rozpuszczenia i połączenia składników. Można użyć gotowych prażonych jabłek i połączyć je z masłem orzechowym, łatwiej będzie to zrobić na podgrzanym produkcie.
Przekroić 3 jabłka na pół, usunąć gniazda nasienne, a następnie pokroić w cienkie półplasterki, skropić sokiem z cytryny, delikatnie wymieszać, odstawić.
Wyjęte z lodówki, ponakłuwane kruche ciasto posmarować dżemem, konfiturą. Jeśli dodajemy dość kwaśne, niedosłodzone jabłka, ten etap można pominąć.
**Balans smaków, tj. połączenie słodkości ciasta i jabłek z maślanym, tępym smakiem masła orzechowego wymaga przełamania czymś kwaskowym.
Na dżem, jeśli go używamy, wyłożyć zesmażone z masłem orzechowym jabłka. Ważne, żeby były wystudzone, ponieważ przed wami etap układania plasterków jabłek, któremu trzeba poświęcić chwilę i w tym czasie kruche ciasto mogłoby nam zacząć płynąć pod wpływem ciepła, a po upieczeniu stałoby się twarde.
Ułożone w różę półplasterki można posypać brązowym cukrem, który się skarmelizuje (górna grzałka piekarnika pod koniec pieczenia) i nada im apetycznego wyglądu. Jeśli nie lubicie pieczonej skórki, obierzcie jabłka przed pokrojeniem. Ja nie lubię, skórka pełni jedynie rolę dekoracyjną.